Epilog
Niestety, życie pisze swoje scenariusze, nie zawsze uwzględniając nasze plany. Pomimo bardzo aktywnego trybu życia, nie wszystkie udało się Bożenie Bednarek-Michalskiej zrealizować. Planowała na przykład spędzić jesień życia na macierzystym Dolnym Śląsku, który wraz z mężem odwiedziła po raz ostatni we wrześniu 2020 r., gdy podróżowali po Górach Izerskich. Nagła śmierć brutalnie je przekreśliła.
5 maja 2021 r. najbliższa rodzina, przyjaciele, koledzy i koleżanki usłyszeli bardzo smutną i zupełnie niespodziewaną wiadomość. Bożena odeszła... Uroczystości pogrzebowe odbyły się 14 maja w tak bardzo przez nią lubianej Osadzie Leśnej na Barbarce nieopodal Torunia. Spoczęła w rodzinnym grobowcu rodziny Michalskich na cmentarzu parafialnym Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bydgoszczy.
Ogromne zaangażowanie, wiedza i doświadczenie Bożeny Michalskiej zostały docenione. 12 maja Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej odznaczył ją Złotym Krzyżem Zasługi za zasługi w działalności na rzecz rozwoju bibliotekarstwa. Wicewojewoda Kujawsko-Pomorski Józef Ramlau złożył to odznaczenie na ręce męża – Miłosza Michalskiego w dniu pogrzebu na cmentarzu NSPJ w Bydgoszczy.
Bożena pozostanie w naszej pamięci na zawsze. Jej otwartości na drugiego człowieka, zarażającego optymizmu i niespożytej energii nie sposób zapomnieć. Była wizytówką nowoczesnego bibliotekarstwa, ambasadorką otwartej nauki, promotorką wolnej kultury. Zapamiętamy ją jako zawsze gotową na nowe wyzwania profesjonalistkę, chętnie dzielącą się swą ogromną wiedzą i doświadczeniem, do końca całym sercem zaangażowaną w sprawy bibliotekarstwa i zawodu bibliotekarza.
Wspomnienie córki Antoniny
Jaka była moja mama – Bożenka? Była indywidualnością. Była oryginalna. Rzucała się w oczy. Była strasznie szybka, miejscami narwana. Gdy pojawił się dobry pomysł, musiała od razu zacząć się też jego realizacja. Mama była też szybka w sensie fizycznym, robiła wiele rzeczy w pośpiechu. Mam to po niej. Jeśli w kuchni leciała szklanka lub kubek, tata pytał tylko: „Która to? Tosia czy Bożenka?”.
Lubiła działać. W wielu różnych sferach. Mimo życia rodzinnego i pracy zawodowej, które konsumowały dużo jej czasu, zawsze angażowała się społecznie. Lubiła współpracować z ludźmi, słusznie uważała, że razem można zrobić więcej.
Otwartość to był jej sposób na wszystko. Otwartość na ludzi, na świat, na nowe idee.
Była wielką euroentuzjastką. Gdy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, mówiła nam jak wielka to chwila, tryskała radością. Podobnie w chwili pierwszych częściowo wolnych wyborów, pamiętam jak przez mgłę, bo miałam zaledwie 5 lat, mamę biegającą z plakatem w domu babci, bardzo przejętą. Wierzyła w demokrację i w to, że pozytywna zmiana jest nieuchronna.
Była feministką, ekolożką, osobą wrażliwą na los słabszych, w tym zwierząt. To były wartości, które były w domu od zawsze, uważało się je za oczywiste.
Zawsze starała się widzieć tę pozytywną stronę. W globalizacji widziała bardziej szanse niż zagrożenia. Gdy Internet dopiero się rodził, ona z zapałem się wszystkiego uczyła. Fascynowały ją nowe sposoby komunikacji. Zawsze była z technologiami o krok do przodu. Gdy tylko pojawiła się bankowość elektroniczna w Polsce, od razu miała konto. Nam też je założyła. Aplikacje w smartfonie znała lepiej niż ja.
Wszystkie jej zawodowe zainteresowania przejawiały się również w stylu życia, albo odwrotnie, to, co lubiła prywatnie, przenosiła na grunt zawodowy. Opowiadała z zapałem, jakie udogodnienia dla czytelników forsowała w bibliotece. Wygodna kanapa i przytulny kącik dla studentów czasem okazywały się ważniejsze niż same książki. Może dlatego tak chętnie tam chodzili? Sama, jako dziecko, uwielbiałam spędzać tam czas. Biblioteka miała być dla ludzi.
Bożenka nie żyła wyłącznie pracą, ale praca była nieodłącznym elementem jej życia, bardzo ważnym i dającym wiele satysfakcji, podobnie jak macierzyństwo oraz inne prywatne pasje i zainteresowania.
Obraz mamy z dzieciństwa? Leżąca wygodnie na kanapie z lekturą. Czytała książki i prasę w każdej wolnej chwili i w ilości hurtowej.
Miała swój świat. Miała swoje sprawy. Mając zawsze dla nas czas na wspólną zabawę czy na gry planszowe, jednocześnie bywała myślami nieobecna. Może obmyślała wtedy ważne sprawy zawodowe? Nie rezygnowała ze swoich pasji na rzecz rodziny.
Była zawsze sobą. Nie bardzo potrafiła udawać, nawet jeśli tak wypadało. W restauracji, jeśli coś jej nie smakowało, mówiła o tym obsłudze bez skrępowania. Jeśli w domu goście zasiedzieli się do późna, a ona była zmęczona, to wstawała od stołu i po prostu szła spać.
Uczyła nas asertywności. Gdy w szkole podstawowej pewna nauczycielka pozwoliła sobie na złośliwe uwagi pod moim adresem, mama nauczyła mnie gotowych odpowiedzi na podobne sytuacje - nadmiernie skomplikowanych i elokwentnych jak na mój wiek, ale odbierających argumenty silniejszej stronie.
Mama nauczyła mnie, że mimo ogromu obowiązków, trzeba mieć swój świat, swoje pasje i czas dla siebie.
Mama nauczyła mnie, że chcieć to móc. Konsekwentnie realizując poszczególne cele, realizujemy marzenia. Ona była tego przykładem. Bardzo chciałabym przekazać to również moim córkom.
Antonina Michalska-Sabal, kwiecień 2022 r.