Czy „De revolutionibus” Mikołaja Kopernika to „książka, której nikt nie przeczytał”?

✎ Janusz Małłek

Takie kontrowersyjne i przewrotne słowa o dziele De revolutionibus Mikołaja Kopernika znalazły się w książce trzykrotnego nominata do Nagrody Nobla Arthura Koestlera (1905–1983), The Sleepwalkers (Lunatycy), poświęconej biografiom genialnych astronomów: Kopernikowi, Keplerowi i Galileuszowi. Cytat ten posłużył wspominanemu już wybitnemu amerykańskiemu kopernikologowi Owenowi Gingerichowi do zatytułowania książki swego autorstwa: The book nobody read. Chasing the Revolutions of Nicolaus Copernicus (Książka, której nikt nie przeczytał, polski przekład 2004), w której udowodnił, jak bardzo pomylił się Koestler w swojej opinii i jak była ona krzywdząca.

Gingerich w ciągu ponad 25 lat prowadził wieloletnie poszukiwania De revolutionibus w bibliotekach i zbiorach prywatnych na całym świecie. Przebadał w sumie 601 egzemplarzy, w tym I wydania – 277 (Norymberga 1543) i II wydania – 324 (Bazylea 1566). Okazało się, że egzemplarze I wydania De revolutionibus są dostępne w bibliotekach Austrii, Belgii, Czech, Danii, Filipin, Francji, Hiszpanii, Holandii, Irlandii, Japonii, Kanady, Litwy, Meksyku, Niemiec, Polski, Portugalii, Rosji, Szwajcarii, Ukrainy, USA, Watykanu, Węgier, Wielkiej Brytanii (Anglii i Szkocji), Włoch, jak również w zbiorach prywatnych, podobna sytuacja jest w wypadku II wydania. Wszystkie te dane z podaniem miejsca przechowywania poszczególnych egzemplarzy De revolutionibus Owen Gingerich zamieścił w postaci osobnego spisu w dziele An Annotated Census of Copernicus (Lejda 2002). 

Pisał o nim tak: „Mój spis ujawnił listę właścicieli. Egzemplarze De revolutionibus posiadali: Juan De Herrera – architekt Escurialu; Mercator, kartograf i astronom, Giuseppe Zarlino, wenecki teoretyk muzyki; Pontus de Tyard, poeta Plejady; humaniści: Johannes Sambucus i Pietro Francesco Giambullari; antykwariusze: John Aubrey i William Camden; finansista Johann Jacob Fugger. W zbiorach swych książek mieli: król Francji Henryk II, król Hiszpanii Filip II, król Anglii Jerzy II, książę Egmont i elektor Otto Heinrich, jak również książę August, którego biblioteka w Wolfenbüttel była najwspanialszą książnicą europejską początków XVIII w. Pośród dawnych właścicieli byli: Święty Aloysius Gonzaga, Giordano Bruno, John Dee, Thomas Digges, Tycho Brahe, Galileusz, Kepler i liczna grupa mniej znanych lekarzy, astrologów oraz dyletantów…” Oczywiście, nie wszyscy właściciele przeczytali tę książkę. Koronowane głowy nie pozostawiały na swych egzemplarzach adnotacji, ale wielu innych to uczyniło, dając cenne świadectwo percepcji dzieła i czytelnictwa podczas renesansu nauk przyrodniczych. Arthur Koestler nie mógł się bardziej pomylić, gdy napisał, że De revolutionibus było „książką, której nikt nie przeczytał. Nie miał racji. Zupełnie.”

Kolejnymi pytaniami wymagającymi odpowiedzi jest wysokość nakładu De revolutionibus i cena pojedynczego egzemplarza. I tu znów próbę odpowiedzi na te pytania sformułował Owen Gingerich. Sporządził on imienną listę 80 astronomów, działających w latach 1543–1610 potencjalnych właścicieli De revolutionibus. Połowa spośród nich została zidentyfikowana w An Annotated Census of Copernicus „De revolutionibus” jako rzeczywiści posiadacze tego dzieła. Ta liczba jest z pewnością zaniżona, bo zapewne niektórzy spośród tych astronomów nie zaznaczyli swojej własności na posiadanym egzemplarzu De revolutionibus. Można więc przyjąć, że ok. 60% egzemplarzy De revolutionibus należących do astronomów w XVI w. przetrwało. Jeśli przyjąć tę proporcję, to skoro zachowało się w ogóle 277 egzemplarzy I wydania, to nakład musiał się mieścić w przedziale 400–500 egzemplarzy.

Z kolei posiadamy kilka wzmianek źródłowych o cenie, jaką płacono za egzemplarz I wydania De revolutionibus. Najcenniejsza jest informacja pochodząca z Drezna z roku 1543. Otóż astronom Valentin Engelhardt (1516–po 1564) zanotował ceny 4 książek na łączną sumę 2 florenów i 10 groszy. Były to następujące ceny: książka Johannesa Regiomontanusa Epitome (Bazylea 1543) – kosztowała 14 groszy, Mikołaja Kopernika De revolutionibus (Norymberga 1543) – 1 florena i 12 groszy, Johannesa Wernera Geographia Ptolemei (Norymberga 1514) – 5 groszy, Georga Peuerbacha Tractatus super propositiones Ptolemaei (Norymberga 1541) – 3 grosze. 

Książka Kopernika była dość droga zwłaszcza dla studenta, skoro w latach 40-tych XVI w. opłata immatrykulacyjna na uniwersytetach wynosiła 6-10 groszy. Cena ta nie stanowiła jednak większego uszczerbku w dochodach profesorów, skoro Jerzy Retyk otrzymywał w tym czasie na uniwersytecie w Lipsku wysoką pensję profesorską, bo 140 florenów rocznie (zazwyczaj było to 100 florenów), czyli w ciągu miesiąca prawie 12 florenów.